Odkryj wolność w tym, że nie musisz być zbawicielem własnego świata

Interpretacja 3 Wyświetleń Ok. 5 min czytania David · 2 stycznia 2026

J 1, 19-28

Takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali kapłanów i lewitów, aby go zapytali: "Kto ty jesteś?". A on wyznał i nie zaprzeczył; i wyznał: "Ja nie jestem Chrystusem". I zapytali go: "Cóż więc? Czy jesteś Eliaszem?". I rzekł: "Nie jestem". "Czy jesteś prorokiem?". I odpowiedział: "Nie". Rzekli mu więc: "Kim jesteś? Abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali. Co mówisz sam o sobie?". Powiedział: "Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz". A wysłańcy byli z faryzeuszów. I pytali go, mówiąc mu: "Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Chrystusem ani Eliaszem, ani prorokiem?". Jan im odpowiedział, mówiąc: "Ja chrzczę w wodzie, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie. Ten, który po mnie idzie, stał się przede mną, któremu ja nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u obuwia". Działo się to w Betanii za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.

Poznaj sztukę zdejmowania masek, gdy świat żąda odpowiedzi

Pytanie "Kto ty jesteś?" potrafi być jednym z najtrudniejszych, jakie słyszymy. Często kryje się pod nim presja: co osiągnąłeś, ile zarabiasz, jak radzisz sobie z życiem? Kiedy codzienność przytłacza, a w sercu pojawia się pustka, to pytanie może boleć. Mamy wrażenie, że musimy udowodnić swoją wartość, pokazać, że "dajemy radę", że jesteśmy kimś ważnym. Dzisiejsza Ewangelia przynosi ogromną ulgę, ponieważ pokazuje, że wcale nie trzeba wchodzić w te role.

Jan Chrzciciel, zapytany przez elitę religijną o swoją tożsamość, nie próbuje budować swojego wizerunku. Nie chwali się sukcesami, nie tworzy marki osobistej. Zamiast tego robi coś niezwykle uwalniającego: mówi, kim nie jest. "Nie jestem Mesjaszem. Nie jestem Eliaszem". To lekcja dla każdego, kto czuje się przygnieciony oczekiwaniami innych. Nie trzeba być zbawicielem swojej rodziny, herosem w pracy ani kimś, kto ma rozwiązanie na każdy problem. Świat się nie zawali, jeśli po prostu będziemy sobą – ze swoimi ograniczeniami i brakami.

Głos na pustyni wystarczy, aby zmienić rzeczywistość

Kiedy zdejmiemy z siebie ciężar bycia "kimś wielkim", zostaje to, co najprawdziwsze. Jan określa się mianem "głosu wołającego na pustyni". To obraz bardzo bliski każdemu, kto przechodzi przez trudny czas. Pustynia to miejsce samotności, braku punktów oparcia, czasem cierpienia po stracie. Ale to właśnie tam głos słychać najwyraźniej.

Może się wydawać, że w chwilach kryzysu nie mamy nic do zaoferowania. Ewangelia mówi co innego. Nawet na życiowej pustyni można być "głosem". Nie trzeba być Światłem – wystarczy na nie wskazywać. Nie trzeba mieć w sobie potęgi – wystarczy cicha wierność. Twoja obecność, proste gesty dobroci, a nawet szczere przyznanie się do bezradności, mogą stać się dla kogoś "prostowaniem ścieżek". Warto docenić swoją obecność tu i teraz, bez wyrzutów sumienia, że to "za mało".

Bóg jest ukryty w tłumie naszych spraw

Najbardziej poruszające zdanie w tym tekście brzmi: "pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie". To słowa skierowane do ludzi religijnych, którzy teoretycznie powinni wiedzieć wszystko o Bogu. A jednak Go nie widzieli. To zdanie jest jak plaster na serce dla każdego, kto czuje duchowy dystans.

Często wydaje się, że Bóg milczy, że odszedł, że Go nie ma w naszym bólu. Jan Chrzciciel zmienia tę perspektywę. To, że Go nie "czuć" lub nie "widać", nie oznacza, że Go nie ma. On stoi pośród nas – w naszej codzienności, w trudnych emocjach, w ludziach, których mijamy. Nierozpoznany Bóg jest obecny w samym środku chaosu. Świadomość tego faktu pozwala odzyskać odrobinę spokoju. Nie trzeba Go szukać za górami i lasami, nie trzeba wspinać się na wyżyny mistyki. Wystarczy uwierzyć, że jest tuż obok, nawet gdy zmysły mówią co innego.

Ta pokora nie poniża, ale wyzwala

Słowa o "rozwiązywaniu rzemyka u obuwia" mogą brzmieć jak samoponiżenie, ale w ustach Jana są wyrazem zachwytu. To moment, w którym człowiek uznaje: "Jest Ktoś większy ode mnie, kto trzyma to wszystko w rękach". To koniec szarpania się z życiem. Skoro jest Ktoś potężniejszy, kto "idzie po nas", można przestać kontrolować każdy aspekt rzeczywistości.

Oddanie sterów nie jest porażką. Jest aktem zaufania. Pozwala odetchnąć i powiedzieć: "Ja tylko podlewam, ja tylko prostuję ścieżkę, ale to On przynosi życie". Taka postawa zdejmuje z barków ciężar odpowiedzialności za zbawienie świata i pozwala skupić się na małych krokach.

Sprawdź, co można z tym zrobić

Aby ten tekst stał się częścią życia, warto spróbować małych zmian w myśleniu:

  • Praktykuj mówienie "nie jestem". Gdy pojawia się presja bycia idealnym rodzicem, pracownikiem czy chrześcijaninem, warto w duchu powiedzieć: "Nie jestem Bogiem. Mam prawo nie wiedzieć, mam prawo być zmęczonym". To przynosi wolność.
  • Poszukaj Boga w "nieznanym". Kiedy dzień wydaje się szary i pusty, spróbuj pomyśleć: "On tu stoi, pośród tych spraw". Nie musisz nic czuć, wystarczy to pomyśleć. To akt wiary.
  • Doceń swój "głos". Nawet jeśli sił jest mało, dobre słowo powiedziane komuś bliskiemu lub cicha modlitwa to wystarczające świadectwo. Nie potrzeba wielkich czynów.

Warto pamiętać, że pustynia to nie koniec drogi, ale miejsce, gdzie Bóg przygotowuje nowe otwarcie.

A Wy jak myślicie, czy łatwiej jest wam definiować siebie przez to, kim jesteście, czy przez to, kim nie musicie być?

FAQ - Najczęściej zadawane pytania

W tradycji żydowskiej oczekiwano, że przed przyjściem Mesjasza powróci prorok Eliasz (wzięty do nieba na ognistym rydwanie). Pytanie to wynikało z pragnienia rozpoznania znaków czasu i nadziei na szybkie nadejście zbawienia.

To metafora zaczerpnięta z proroka Izajasza. Oznacza misję przygotowania serc na przyjście Boga. Pustynia symbolizuje miejsce oczyszczenia i nasłuchiwania, a 'głos' to rola kogoś, kto nie skupia uwagi na sobie, lecz wskazuje na nadchodzące Słowo.

Rozwiązywanie sandałów było zadaniem najniższego niewolnika. Jan używa tego obrazu, by pokazać nieskończoną wyższość Jezusa. To wyraz głębokiej pokory i świadomości, że wobec świętości Boga każdy człowiek jest mały.

Jan wskazuje na paradoks: Mesjasz już jest obecny na świecie, żyje jako człowiek wśród ludzi, ale nie został jeszcze rozpoznany przez duchowe elity. To przestroga, że można być blisko spraw Bożych, a przegapić samego Boga.

Byli oni odpowiedzialni za porządek religijny i czystość doktryny. Działalność Jana (chrzczenie, gromadzenie tłumów) budziła niepokój i wymagała oficjalnej weryfikacji, czy nie jest on fałszywym prorokiem lub zagrożeniem politycznym.
Jan Chrzciciel Tożsamość Pokora Pustynia duchowa Głos wołającego

Interpretacje (1)

Podziel się swoją wiarą!

Dołącz do dyskusji i napisz własną interpretację.

Napisz własną interpretację →