Podeszły wiek i niepłodność.
Kiedy nadzieja po ludzku umiera
Ewangelia (Łk 1, 5-25) przenosi nas do czasów Heroda i opowiada o niezwykłym początku historii Jana Chrzciciela. Poznajemy Zachariasza, kapłana, i jego żonę Elżbietę. Od razu dowiadujemy się o ich głębokiej wierze: „Oboje byli sprawiedliwi przed Bogiem, postępując we wszystkich przykazaniach i usprawiedliwieniach Pańskich bez nagany.” Jednakże, mimo ich pobożności, niosą ze sobą największy ból ówczesnego społeczeństwa – niepłodność: „A nie mieli syna, ponieważ Elżbieta była niepłodna, i oboje byli podeszli w latach.” Brak potomstwa był postrzegany jako hańba i znak przekleństwa. W tym kontekście, oczekiwanie na cud, na wypełnienie obietnicy, gdy po ludzku wszelka nadzieja umarła, jest niezwykle trudne. Ich historia to świadectwo ludzkiego cierpienia i niezrozumienia Bożego planu.
Łukasz, pisząc dla czytelników greckich, podkreśla sprawiedliwość tej pary, co stanowi tło dla interwencji Boga, która ma nadejść.
Anioł Gabriel w świątyni. Gdy Bóg odpowiada na modlitwy.
Moment Bożej interwencji następuje, gdy Zachariasz pełni swoją służbę kapłańską w świątyni, składając ofiarę kadzenia. To właśnie wtedy, w najbardziej świętym miejscu, ukazuje mu się anioł Pański, Gabriel: „Nie bój się, Zachariaszu, bo twoja prośba została wysłuchana; i żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, i nadasz mu imię Jan.” (Łk 1, 13). Ta scena ma wiele punktów wspólnych z objawieniami w Starym Testamencie, gdzie Bóg interweniuje w życie bezdzietnych par (np. Abraham i Sara, Manoach i matka Samsona).
Anioł objawia nie tylko cud poczęcia, ale także misję przyszłego dziecka: „Będzie bowiem wielki przed Panem (...) i będzie napełniony Duchem Świętym jeszcze w łonie matki swojej. I wielu z synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga. I on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, aby zwrócić serca ojców ku synom, a niedowiarków ku roztropności sprawiedliwych, aby przygotować Panu lud doskonały.” (Łk 1, 15-17). Jan ma być prorokiem na miarę Eliasza, przygotowującym drogę Mesjaszowi, wzywającym do nawrócenia i pojednania. Jego życie ma być radością i weselem dla wielu.
Niemota Zachariasza. Cena za brak wiary.
Mimo tak konkretnej i wspaniałej obietnicy, Zachariasz reaguje zwątpieniem: „Po czym to poznam? Bo ja jestem stary, a moja żona podeszła w latach.” (Łk 1, 18). Jest to klasyczne ludzkie "jak to możliwe?", które rodzi się z lęku i braku wiary w Bożą wszechmoc. Za to zwątpienie anioł Gabriel wymierza mu karę: „A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, ponieważ nie uwierzyłeś moim słowom, które się wypełnią w swoim czasie.” (Łk 1, 20). Niemota Zachariasza jest fizycznym znakiem jego duchowej nieufności, ale także czasem na refleksję i przygotowanie serca.
Dla nas ta historia jest przypomnieniem, że wiara nie polega na rozumieniu wszystkiego, ale na zaufaniu Bogu, nawet gdy po ludzku coś wydaje się niemożliwe. Brak wiary może zablokować naszą zdolność do przyjmowania i głoszenia Bożej prawdy. Niemota Zachariasza to także lekcja cierpliwości i oczekiwania na spełnienie się Bożych obietnic w odpowiednim czasie. Kościół katolicki uczy nas, że Bóg jest wszechmocny, a Jego słowo jest zawsze skuteczne.
Ukrycie Elżbiety. Zdumienie i dziękczynienie.
Po powrocie do domu, Elżbieta poczęła, co jest cudem. Jej reakcja jest pełna pokory i wdzięczności: „Tak mi uczynił Pan w dniach, kiedy wejrzał, aby zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi.” (Łk 1, 25). Ukrywa się przez pięć miesięcy, co może być wyrazem pokornego dziękczynienia i chęci skupienia się na Bożym działaniu, z dala od ciekawskich spojrzeń i komentarzy. Zdjęcie hańby bezdzietności było dla niej ogromnym błogosławieństwem i potwierdzeniem, że Bóg pamięta o swoich wiernych.
Historia Zachariasza i Elżbiety pokazuje, że Bóg działa w konkretnych, ludzkich okolicznościach, a Jego miłosierdzie i wierność przewyższają wszelkie ludzkie ograniczenia. Jest to piękna zapowiedź bliskiego przyjścia Mesjasza, którego Jan Chrzciciel będzie prekursorem. To pokazuje, że Boża interwencja często poprzedzona jest długim okresem oczekiwania i cierpliwości. Daje nadzieję tym, którzy czują się zapomniani lub niepełni.
Co ja mogę zrobić
Zastanów się dzisiaj, gdzie w Twoim życiu czujesz się „niepłodny” – może w relacjach, w realizacji celów, w duchowym wzroście. Czy są w Tobie obszary, gdzie po ludzku straciłeś nadzieję? Proś Ducha Świętego o wiarę Zachariasza i Elżbiety, abyś potrafił zaufać Bogu, nawet gdy okoliczności wydają się beznadziejne. Unikaj zwątpienia, które może zablokować Boże działanie i Twoją zdolność do głoszenia prawdy. Pamiętaj, że Bóg jest Bogiem cudów i często Jego interwencja następuje, gdy po ludzku nie ma już nadziei. Regularnie modli się i oczekuje na Boże działanie w Twoim życiu, a także korzystaj z Sakramentów, aby wzmocnić swoją wiarę.
A Wy co myślicie, czy łatwo jest Wam uwierzyć w cud, gdy wszelkie racjonalne przesłanki mówią „nie”?
