Logos pojawia się, kiedy chaos ustępuje miejsca sensowi
Na początku było Słowo, a słowo stało się ciałem – to fundament, na którym opiera się cała rzeczywistość, a zarazem obietnica, że Twoje życie nie jest dziełem przypadku. Wielu z nas budzi się codziennie z poczuciem, że otacza nas chaos. Informacyjny szum, pęd, brak głębszego celu – to wszystko sprawia, że czujemy się zagubieni w "ciemności", o której pisze św. Jan. Szukamy logiki w wydarzeniach, które wydają się jej pozbawione.
Ewangelista Jan, nazywany w tradycji "Orłem" ze względu na teologiczną wysokość swojego lotu, nie zaczyna od stajenki i pasterzy. Zabiera nas poza czas. Używa greckiego pojęcia Logos – oznaczającego Sens, Rozum, Słowo. To nie jest abstrakcyjna idea filozoficzna. To Osoba. Jan mówi wprost: zanim powstał Twój problem, zanim pojawił się lęk o przyszłość, istniał Sens, który ma nad tym wszystkim kontrolę. To Słowo jest "u Boga" i jest Bogiem.
Występuje tragedia niezrozumienia i samotności
Najtrudniejszym fragmentem tego tekstu nie jest wcale opis metafizyczny, ale zdanie: "przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli". To opisuje fundamentalne pęknięcie w sercu człowieka. Żyjemy w świecie stworzonym przez Boga, a zachowujemy się tak, jakbyśmy byli tu obcy lub jakby Właściciel nie istniał.
Ból odrzucenia, którego doświadczamy w relacjach, w pracy czy w rodzinie, jest echem tego pierwotnego dramatu. Często szukamy "światłości" w sukcesie, pieniądzach czy opinii innych ludzi. Jan Chrzciciel, przywołany w tekście, jasno stawia sprawę: on nie był światłością. Żaden człowiek, żaden mentor, żaden guru nie jest źródłem światła. Oni mogą tylko odbijać blask.
Ta moc zmienia DNA duszy
Kluczowy zwrot akcji następuje w momencie, gdy Ewangelia mówi o tych, którzy Słowo przyjęli. Tu nie chodzi o intelektualną zgodę na istnienie Stwórcy. Chodzi o "moc, aby się stali dziećmi Bożymi". W języku greckim użyte tu słowo exousia oznacza władzę, prawo, autorytet.
To jest "game changer" w Twoim życiu duchowym. Nie musisz zapracować na miłość. Nie rodzisz się do tego życia z "woli krwi" (układów, genetyki) ani "woli męża" (ludzkich decyzji). Twoja prawdziwa tożsamość pochodzi z Góry. W momencie chrztu i w każdym akcie wiary otrzymujesz nową naturę. Przestajesz być produktem biologii i socjologii, a stajesz się dziedzicem Królestwa.
Rozbij namiot spotkania w Twoim życiu
Zdanie "A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" dosłownie oznacza "rozbiło namiot wśród nas". Bóg nie wysłał instrukcji obsługi życia w formacie PDF. Bóg przyszedł osobiście. W Starym Testamencie Namiot Spotkania był miejscem obecności Boga. Teraz tym Namiotem jest człowieczeństwo Jezusa.
Dla katolika ma to konkretne przełożenie:
- Sakramenty: To przedłużenie Wcielenia. Dotykasz materii (chleb, wino, woda, olej), a otrzymujesz łaskę.
- Wspólnota: Bóg jest obecny w "ciele" Kościoła, mimo jego niedoskonałości.
- Rzeczywistość: Nie uciekasz od świata w duchowość. Twoja praca, cierpienie i radość są miejscem, gdzie objawia się chwała, "pełna łaski i prawdy".
Prawo Mojżeszowe dawało normy, ale nie dawało siły do ich wypełnienia. Jezus przynosi łaskę i prawdę. Prawdę o tym, kim jesteś (grzesznikiem, ale ukochanym), i łaskę, byś mógł tę prawdę udźwignąć i wzrastać.
Sprawdź, co możesz zrobić w tej sytuacji
Wcielenie to fakt historyczny, ale musi stać się faktem w Twoim życiu. Aby "przyjąć Słowo", musisz zrobić dla Niego miejsce:
- Zadbaj o ciszę: Słowo (Logos) najlepiej słychać, gdy wyłączysz szum świata. Poświęć 10 minut dziennie na milczenie przed Bogiem.
- Karm się Prawdą: Czytaj Ewangelię codziennie. Nie traktuj jej jak literatury, ale jak list od Ojca, który definiuje Twoją rzeczywistość.
- Korzystaj z sakramentów: W Eucharystii "Słowo staje się ciałem" na ołtarzu. To najpotężniejsza transfuzja życia, jaką możesz otrzymać.
Bóg stał się dostępny, namacalny i bliski. Piłka jest teraz po Twojej stronie.
A Wy co myślicie: czy w dzisiejszym zabieganiu łatwiej, czy trudniej jest dostrzec Boga w "ciele" naszej codzienności?